To jest czysta paranoja. I choć powinnam właśnie analizować decyzje Kongresu Wiedeńskiego, to chyba jednak sobie to dziś wieczór daruję.
Za dwa miesiące rozpocznę moje cudowne czteromiesięczne wakacje.
Czy mogę prosić już?
Jestem pierdzielonym tchórzem.
Boję się maturki ustnej z polskiego. Boję się, że skończę na jakimś podrzędnym uniwerku, a potem na kasie w Biedronce. Boję się - a jakże - że zostanę starą panną z pierdyliardem kotów u boku. Boję się, że nigdy się nie odważę spełniać moich marzeń. Boję się nawet, że oduczyłam się pisać, co jest chyba jedną z bardziej żenujących obaw, jakie mogą istnieć.
Także no.
Mam wrażenie, że jestem jeszcze bardzo, bardzo mała.
A świat każe mi być dorosłą.
Nie podoba mi się to.