poniedziałek, 10 marca 2014

"Lalka" i inne nieszczęścia

Bo znów jestem chora. Nie umieram, ale jednak. Trochę mam tego dość. Tak, tak - nie chodzę do szkoły. Tylko że w końcu będę musiała do niej wrócić - a przed tym czeka mnie miliard rzeczy do nadrobienia. I trzy lektury w perspektywie. W tym "Lalka". I nawet nic do niej nie mam, gdyby nie to, że ma 750 stron. A mogłaby mieć 300. No niechby nawet 400. A do tego jeszcze historia. Bardzo dużo historii.
I na co mi był ten human?

Jest bardzo niefajnie. Bardzo. I czasu wciąż brakuje. Teraz nadrabiam opowiadania i czytam tę wspomnianą "Lalkę" i nawet czasu, żeby samemu coś naskrobać nie mam. A przecież Marzenka czeka. I Sergi Roberto jeszcze niezaczęty nawet. A do tego Koen Verweij mi się marzy. Z tym, że jego pewnie i tak by nikt nie czytał. Ale chociaż dla siebie bym napisała. Choćby do szuflady.

Dupa blada.

A do tego ten debil, który wciąż siedzi mi w głowie, choć nie powinien. Bez sensu.


Pośród mych natchnień Twoje łzy słone...
Błagam, napraw mnie!