poniedziałek, 20 października 2014

INFORMACJA

Tak, to jest właśnie to, czego właściwie można było się spodziewać - zawieszam moją działalność blogową. Powód jest prosty - w tym roku piszę maturkę i nauczyciele bardzo się starają szczelnie zapełniać mi mój czas wolny. Świetnie im to wychodzi. Dlatego nie mam szans na regularne pisanie czy czytanie Waszych dzieł. A wydaje mi się, że dodawanie rozdziału raz na - powiedzmy - trzy miesiące nie ma zwyczajnie sensu.
Także rozstaję się z Wami do - najprawdopodobniej - wakacji. Choć nie mam stuprocentowej pewności, że po tak długim czasie będę w ogóle w stanie wrócić do pisania i do jakiegokolwiek poziomu, więc nic nie obiecuję. 
Rozstaję się z Wami bardzo słabym akcentem i zdaję sobie z tego sprawę, bo zakończenie Ewy i Koena to jest po prostu śmiech na sali. Natomiast zostaje mi jeszcze Sergi i Belen, których historia nie może być aż tak słodka do porzygu i mam wobec nich pewne plany, oraz przede wszystkim Marzenka, co do której pomysły mam zawsze i szkoda mi ją tak zostawiać na pastwę tych wszystkich facetów.
Także no. Mam nadzieję, że jeśli uda mi się wrócić, przyjmiecie mnie z powrotem.
Buziaki :**

poniedziałek, 10 marca 2014

"Lalka" i inne nieszczęścia

Bo znów jestem chora. Nie umieram, ale jednak. Trochę mam tego dość. Tak, tak - nie chodzę do szkoły. Tylko że w końcu będę musiała do niej wrócić - a przed tym czeka mnie miliard rzeczy do nadrobienia. I trzy lektury w perspektywie. W tym "Lalka". I nawet nic do niej nie mam, gdyby nie to, że ma 750 stron. A mogłaby mieć 300. No niechby nawet 400. A do tego jeszcze historia. Bardzo dużo historii.
I na co mi był ten human?

Jest bardzo niefajnie. Bardzo. I czasu wciąż brakuje. Teraz nadrabiam opowiadania i czytam tę wspomnianą "Lalkę" i nawet czasu, żeby samemu coś naskrobać nie mam. A przecież Marzenka czeka. I Sergi Roberto jeszcze niezaczęty nawet. A do tego Koen Verweij mi się marzy. Z tym, że jego pewnie i tak by nikt nie czytał. Ale chociaż dla siebie bym napisała. Choćby do szuflady.

Dupa blada.

A do tego ten debil, który wciąż siedzi mi w głowie, choć nie powinien. Bez sensu.


Pośród mych natchnień Twoje łzy słone...
Błagam, napraw mnie!